Brexit – czy polskie firmy mają się czego bać?

makaule – Adobe Stock

Od 1 lutego br. Wielka Brytania przestała być członkiem Unii Europejskiej. W tej sytuacji na nowo trzeba określić wzajemne relacje gospodarcze, na co Londyn i Bruksela mają czas do końca 2020 r. Ponieważ do uzgodnienia pozostają sprawy trudne (m.in. cła w handlu towarami i warunki świadczenia usług), nie można wykluczyć, że Brytyjczycy i UE nie zdołają się porozumieć w zakładanym terminie.

Jeśli ziści się scenariusz twardego brexitu, czyli bezumownego wyjścia Zjednoczonego Królestwa ze Wspólnoty, to jego negatywne skutki wyraźnie odczują przedsiębiorcy z Polski i innych krajów UE związani z rynkiem brytyjskim. Nawet jednak gdyby negocjacje przebiegły bez większych zakłóceń, to i tak umowa handlowa Unii z Wielką Brytanią (WB) nie zastąpi w pełnym zakresie dotychczasowych regulacji jednolitego rynku UE i w unijnobrytyjskich relacjach gospodarczych pojawią się dodatkowe obowiązki i ograniczenia, które nie występowały w czasie, gdy Wielka Brytania była członkiem UE.

Zgodnie z danymi GUS Wielka Brytania jest naszym trzecim największym w UE (po Niemczech i Czechach) odbiorcą towarów, z 6-procentowym udziałem w całokształcie polskiego wywozu. W liczbach bezwzględnych odpowiada to kwocie 13,1–14,0 mld euro w zależności od tego, czy pod uwagę weźmie się okres styczeń–listopad 2019 r. (którego dotyczą aktualnie dostępne statystyki GUS) czy szacunki obejmujące cały ubiegły rok. Ponieważ przywóz z WB po 11 miesiącach 2019 r. wyniósł 5,3 mld euro (5,6 mld euro w 2018 r.), w obrotach z tym państwem po raz kolejny uzyskaliśmy saldo dodatnie na poziomie 7,8 mld euro (8,4 mld euro w 2018 r.).

W strukturze eksportu dominują maszyny, urządzenia i sprzęt transportowy, zwłaszcza części motoryzacyjne (5,4 mld euro w 2018 r.), żywność (2,4 mld euro) i inne wyroby z zakresu przetwórstwa (4,5 mld euro), z kolei z Wielkiej Brytanii sprowadzamy przede wszystkim towary przemysłowe, w tym zaawansowane technologicznie maszyny i urządzenia (3,3 mld euro) oraz chemikalia (1,2 mld euro).

Wielka Brytania była też znaczącym odbiorcą naszych usług (drugie miejsce po Niemczech) – w 2018 r. wartość usług dostarczonych do WB wyniosła w sumie 4,4 mld euro, co stanowiło niemal 11% całkowitego wolumenu usług sprzedanych przez polskie firmy w krajach UE. Z kolei w Wielkiej Brytanii zakupiliśmy usługi na łączną kwotę 3,0 mld euro, co oznaczało, że także w tym segmencie wymiany Polska ma nadwyżkę wynoszącą 1,4 mld euro.

Ważnym elementem polsko-brytyjskiej współpracy gospodarczej są bezpośrednie inwestycje zagraniczne – skumulowana wartość inwestycji brytyjskich w Polsce wyniosła w końcu 2018 r. 7,9 mld euro, a inwestycji polskich w WB – 960 mln euro. Ponadto pamiętać należy, że Wielka Brytania zaliczana była do grona czołowych płatników netto do wspólnego budżetu UE (trzecie miejsce po Niemczech i Francji). W 2018 r. Brytyjczycy przekazali netto 13,5 mld euro, na czym korzystała m.in. Polska będąca największym beneficjentem unijnego wsparcia.

Okres przejściowy

Do końca 2020 r. relacje gospodarcze Wielkiej Brytanii z UE właściwie się nie zmienią. Brytyjczycy pozostaną w tym czasie częścią jednolitego rynku i unii celnej, wpłacą składkę do brukselskiej kasy i będą korzystali ze wszystkich programów unijnych, w których do tej pory uczestniczyli. Okres przejściowy oznacza zatem dla polskich przedsiębiorców i obywateli 11-miesięczne status quo, czego wyrazem będzie zwłaszcza:

• zachowanie swobody przepływu osób. Polacy, którzy przyjadą do WB do końca 2020 r., będą mogli mieszkać, pracować i uczyć się na obecnych zasadach. Jeśli jednak będą chcieli pozostać tam dłużej, to do końca czerwca 2021 r. muszą wystąpić o nadanie statusu pobytowego (settled lub pre-settled status). Z danych brytyjskiego resortu spraw wewnętrznych wynika, że do 31 grudnia 2019 r. o taki status wystąpiło już 512 tys. obywateli RP, a 393 tys. Polaków nie dopełniło jeszcze formalności;

• brak ceł, kontyngentów i innych barier w handlu zgodnie z zasadami jednolitego rynku UE;

• możliwość przekraczania granicy brytyjskiej na podstawie dowodu osobistego;

• utrzymanie obecnych zasad eksportu towarów na Wyspy Brytyjskie.

Nie będzie potrzeby składania zgłoszeń celnych, posiadania dodatkowych dokumentów (np. świadectw pochodzenia) i niewymaganych dotychczas certyfikatów dla produktów. Wielka Brytania nadal będzie respektować wszystkie regulacje UE w tym zakresie. W okresie przejściowym zachowana zostanie też ważność pozwoleń celnych wydanych przez władze WB na podstawie przepisów unijnego kodeksu celnego;

• obowiązywanie dotychczasowych przepisów w zakresie VAT i akcyzy, w tym limitów zwolnień dla podróżnych, podatkowych systemów informatycznych itp.;

• pozostawienie bez zmian obowiązków w zakresie uzyskania licencji, pozwoleń albo spełniania norm sanitarnych lub fitosanitarnych dla produktów rolno-spożywczych;

• utrzymanie dotychczasowych zasad transportu drogowego i lotniczego pomiędzy UE a Wielką Brytanią;

• wzajemne uznawanie kwalifikacji zawodowych w przypadku osób wykonujących zawody regulowane.

Po roku 2021

Po upływie okresu przejściowego warunki współpracy gospodarczej Unii z Wielką Brytanią będą zależały od treści wynegocjowanej umowy o wolnym handlu (Brytyjczycy preferują taką właśnie formę przyszłych relacji z UE). Możliwe jest jednak, że do końca 2020 r. Unia i WB nie zdołają uregulować na nowo stosunków gospodarczych we wszystkich ich aspektach. W tej sytuacji brytyjsko-unijna współpraca gospodarcza zostanie oparta na ogólnych zasadach Światowej Organizacji Handlu (WTO). Oznacza to m.in. wprowadzenie ceł i kontroli celnych (analogicznie do tych, które obowiązują obecnie w stosunkach z tzw. krajami trzecimi, czyli spoza UE) oraz zmiany w zasadach rozliczania VAT i podatku akcyzowego.

Konieczne będzie też dostosowanie unijnych przedsiębiorców i eksporterów do brytyjskich regulacji w zakresie pozwoleń, koncesji i certyfikatów niezbędnych do prowadzenia interesów z firmami z WB. Dotyczy to np. numeru EORI, czyli certyfikatu celnego, który w ramach UE nie jest potrzebny.

Mniejszy obrót

W ocenie londyńskiego National Institute of Economic and Social Research w przypadku wynegocjowania umowy regulującej relacje UE–Wielka Brytania po brexicie brytyjski import z obszaru UE obniży się o 11%, natomiast w przypadku braku takiej umowy spadek będzie znacznie większy i wyniesie 19%. Wpłynie to negatywnie na popyt na polskie towary ze strony Brytyjczyków, jak również na zapotrzebowanie na wyroby ze strony innych państw UE. Dla polskich firm oznacza to zmniejszone możliwości sprzedaży wyrobów kooperacyjnych dostarczanych na potrzeby koncernów europejskich i światowych w ramach udziału w łańcuchach zaopatrzeniowych. Przełoży się to na spowolnienie dynamiki polskiego eksportu i spowoduje obniżenie wolumenu PKB Polski o 0,14% lub nawet o 0,24% (dane Polskiego Instytutu Ekonomicznego), w zależności od tego, czy wyjście Wielkiej Brytanii z UE nastąpi na podstawie umowy, czy też będzie to brexit bezumowny. W liczbach bezwzględnych oznacza to spadek PKB o 3–5 mld zł.

Skutkiem perturbacji w handlu z WB będzie zmniejszenie zatrudnienia o 20 tys. osób (brexit z umową) lub nawet 35 tys. osób (twardy brexit) w branżach, które są ukierunkowane na rynek brytyjski.

Ucierpią motoryzacja i transport

Konsekwencji brexitu mogą się obawiać producenci samochodów i części do nich, dla których eksport wyrobów motoryzacyjnych na Wyspy Brytyjskie i związany z tym import zaopatrzeniowy stanowią bardzo ważny segment działalności biznesowej. Polska jest jednym z pięciu głównych unijnych partnerów WB w branży motoryzacyjnej – mniejsza sprzedaż aut z UE w Zjednoczonym Królestwie oznaczać będzie niższe zapotrzebowanie ze strony unijnych producentów samochodów na wytwarzane w Polsce części motoryzacyjne.

Brexit w ogóle, a zwłaszcza jego bezumowna wersja, uderzy też w polską żywność (mięso i jego przetwory, produkty mleczarskie), ponieważ wprowadzenie ceł i barier pozataryfowych spowoduje pogorszenie konkurencyjności na rynku brytyjskim wyrobów branży spożywczej dostarczanych z Polski.

Ponadto ucierpią polskie firmy transportowe, na które dotychczas przypadała znacząca część (ponad 20%) przewozów samochodowych przez kanał La Manche. Kontrole graniczne wydłużą czas transportu ładunków, czego konsekwencją będzie wzrost jego kosztów. W warunkach twardego brexitu w grę wchodzi także powrót do zezwoleń na wykonywanie przewozów, co wykluczyć może niektórych polskich przewoźników z rynku.

Na brexicie prawdopodobnie stracą regionalne porty lotnicze w Polsce (Modlin, Poznań, Wrocław i inne), ponieważ zwłaszcza w przypadku brexitu bezumownego liczyć się trzeba z istotnym ograniczeniem ruchu między Polską a WB obsługiwanego głównie przez linie niskokosztowe, którym trudno będzie wypełnić lukę po przewozach do Zjednoczonego Królestwa.

Trudniejsze negocjacje finansowe

Decyzja Wielkiej Brytanii o wyjściu z UE będzie miała też wpływ na funkcjonowanie samej Unii, w tym np. negocjacje w sprawie wieloletnich ram finansowych. Wielka Brytania była jednym z największych płatników netto do wspólnego budżetu UE. W sytuacji zmniejszonych wpływów do brukselskiej kasy zapewne nasilą się głosy dużych płatników domagających się ograniczenia wydatków UE. Już we wrześniu 2019 r. Niemcy zaproponowali, by znacznie zmniejszyć wspólnotowe wydatki – nawet do poziomu 1% DNB (co w liczbach bezwzględnych oznaczałoby cięcia wynoszące ok. 150 mld euro).

Lista problemów, jakie mogą się pojawić w związku z wyjściem Wielkiej Brytanii z UE, jest oczywiście znacznie dłuższa. Wypracowania wymagają np. zasady kontynuowania długoterminowych umów kredytowych o terminie zapadalności przekraczającym 24 miesiące. Inny istotny problem, z którym zapewne będą się musieli zmierzyć przedsiębiorcy, stanowi kwestia rozstrzygania sporów i respektowania wyroków sądów. Obecnie obowiązują nas porozumienia wypracowane na poziomie UE, natomiast w warunkach brexitu orzeczenia sądów brytyjskich będą wymagały potwierdzenia przez sądy krajów członkowskich, co spowoduje wydłużenie procesu rozstrzygania sporów i rozpatrywania odwołań od wyroków.

Eksperci analizujący konsekwencje brexitu z reguły zaliczają Polskę do grupy państw, które w największym stopniu odczują skutki wyjścia Wielkiej Brytanii z UE, zwłaszcza gdyby nie udało się szybko wypracować nowej umowy regulującej wzajemne stosunki gospodarcze (oprócz Polski wskazuje się w tym kontekście Niemcy, Francję i Holandię).

Oczywiście Polska może także zyskać na brexicie, w tym np. próbować zwiększyć swoją rolę na europejskim rynku kapitałowym, przyciągając niektóre instytucje finansowe działające dotychczas w Zjednoczonym Królestwie. Aby to jednak było możliwe, Polska musi zaoferować atrakcyjne rozwiązania podatkowe, które przyciągną inwestorów szukających korzystnych lokalizacji dla swojego kapitału. Nie zaszkodzi także przyhamowanie erupcji prawa gospodarczego, zwłaszcza podatkowego.

Tagi artykułu

Zobacz również

Chcesz otrzymać nasze czasopismo?

Zamów prenumeratę