STOM 2018: LVD – Przekraczamy kolejne granice
O nowatorskich rozwiązaniach w produkcji maszyn do gięcia, wykrawania i wycinania rozmawiamy z Jackiem Chwistem, general managerem z LVD-Polska.
Na targach w Kielcach prezentują Państwo na stoisku dwie prasy narzędziowe – jakie to konkretnie maszyny?
Tak, jedną hydrauliczną, drugą elektryczną. Obie od kilku lat bardzo dobrze sprzedają się w Polsce. Jednak nowością, zarówno w jednej, jak i drugiej, jest technologia gięcia. Prasa duża wyposażona jest w laserowy system pomiaru kąta gięcia w czasie rzeczywistym, co zapewnia klientom bardzo dokładne, powtarzalne gięcie bez konieczności wprowadzania korekt. Natomiast mała prasa, elektryczna, stworzona jest do bardzo szybkiego gięcia małych elementów. To świetna alternatywa dla klientów, którzy do tego celu nadal wykorzystują duże prasy, zużywające więcej energii, z dużymi naciskami, zaprojektowane do gięcia dużych elementów.
Czyli prasy te mają już swoich klientów, tutaj natomiast prezentujecie w nich nowe technologie?
Generalnie prasy krawędziowe LVD są w Polsce bardzo dobrze znane, mamy tu kilkaset instalacji. Technologia gięcia jednak się zmienia, ewoluuje. I nie chodzi tylko o mechaniczne rozwiązania, jak wspomniany pomiar kąta gięcia, ale też o kwestie oprogramowania. Bardzo często u klientów, którzy mają dwie czy trzy prasy, operatorzy poświęcają czas na ich przygotowanie na miejscu, w hali, co oznacza, że prasa taka musi być zatrzymana, by przygotować dla niej program. A to wiąże się z obniżeniem wydajności produkcji. Natomiast oprogramowanie zewnętrzne, offline, zwykle obsługiwane jest w biurze projektowym. Operatorzy maszyn nie angażują się wówczas w programowanie, mogą w sposób ciągły prowadzić proces gięcia i nie przerywać pracy. Ma to znaczenie również w kontekście coraz bardziej widocznych w Polsce zmian i odczuwalnej migracji operatorów maszyn. Przy wykorzystaniu programowania zewnętrznego osoba przeszkolona od podstaw do obsługi procesu gięcia nie musi już przechodzić szkolenia w zakresie programowania, które obsługiwane jest z poziomu biura projektowego. Przy ewentualnej zmianie operatora w takiej sytuacji można go łatwo zastąpić, bo nowy potrzebuje tylko szybkiego przeszkolenia z zakresu maszyny.
Jak wygląda kwestia pozostawienia programowania w gestii biura w przypadku dwóch Waszych pras prezentowanych na targach?
Oferta LVD oprócz pras krawędziowych obejmuje też wycinarki laserowe, wykrawarki i narzędzia do pras krawędziowych. Wszystko to integrujemy pakietem oprogramowania CADMAN. Pozwala to nie tylko przygotować programy do maszyn i technologii, ale też zarządzać produkcją, w tym również zintegrować oprogramowaniem MES czy wszelkiego rodzaju systemami ERP.
Tego typu zmiany z jednej strony wynikają z wymogów Przemysłu 4.0, z drugiej zaś chyba z potrzeb rynku pracy?
Te kwestie są ze sobą powiązane. Z jednej strony producenci chcą obniżyć koszty produkcji, dlatego wdrażają rozwiązania automatyzacji, z drugiej strony rynek pracy w Polsce bardzo się zmienia i często firmy szukają nowych pracowników, bo albo się rozwijają, albo pracownicy odchodzą, także by tworzyć własne firmy. Sytuacja jest więc zupełnie inna niż jeszcze kilka lat temu. Automatyzacja dotyczy nie tylko samego procesu produkcji, ale też poziomu programowania, integrowania i przetwarzania wszystkich informacji, które spływają do firmy produkcyjnej, począwszy od zamówienia aż do gotowego produktu.
Czyli teraz, wprowadzając nowe produkty na rynek, musicie już uwzględniać kwestię przekazania programowania na zewnątrz, poza linię produkcyjną? Czy to będzie standard?
Niekoniecznie. W wielu firmach oprogramowanie offline nie jest najlepszym rozwiązaniem. U niektórych naszych klientów występuje produkcja wieloseryjna, dla której program pisany jest raz i to samo urządzenie wykrawające, wycinające czy tnące wytwarzane jest na jego podstawie przez dłuższy czas. Przygotowanie programów nie zajmuje wtedy relatywnie dużo czasu. W przypadku natomiast firm o zmiennej produkcji, głównie podwykonawców, rozwiązanie offline jest bardzo wskazane. W takiej sytuacji operatorzy nie przygotowują programów do maszyn, ponieważ trudno byłoby to kontrolować. Oprogramowania offline nie da się więc standaryzować, ponieważ w dużym stopniu zależy to od rodzaju produkcji.
Na Waszej stronie internetowej była zapowiedź dużego zamówienia japońskiej firmy na nową prasę krawędziową. Proszę coś więcej o nim opowiedzieć.
Tak, dostaliśmy zamówienie firmy Kawasaki Aerospace, oddziału zajmującego się produkcją elementów kadłubów do samolotów. Zaoferowaliśmy jej bardzo nowatorskie rozwiązanie. Premiera tego typu maszyny, dużej prasy krawędziowej, miała miejsce dwa lata temu na targach EuroBLECH w Hanowerze. Maszyna nazywa się Synchro-Form i służy do wytwarzania (gięcia) bardzo dużych profili.
Czy często takie maszyny znajdują klientów?
Nie, to jest produkcja niszowa, ale samo wykorzystanie takiego rozwiązania opartego na prasie krawędziowej, jest nowatorskie. Elementy dla przemysłu lotniczego wymagają bardzo dużej precyzji wykonania.
Czy to było dla Was wyzwanie?
Na pewno. Kawasaki Aerospace zgłosiła się m.in. do LVD z bardzo nierealną, jak się wtedy wydawało, ideą wykorzystania do gięcia elementów samolotu prasy krawędziowej. Jednak nasi inżynierowie podjęli to wyzwanie i po niezbyt długim okresie przygotowań przeprowadzili pierwsze testy dla klienta. Produkt został zaakceptowany, więc technologię wykorzystano, żeby dokończyć projekt.