MM Speakers Corner 2019 – panel III: Najnowsze trendy technologiczne w przemyśle
Na temat innowacji i stopnia zaangażowania polskich przedsiębiorstw w tym obszarze w trzecim panelu dyskusyjnym podczas MM Speakers Corner 2019 rozmawiali: Witold Siemieniako, prezes zarządu Hexagon Manufacturing Intelligence, Dariusz Wabik, sales manager w Fanuc, Hubert Zalewski, dyrektor zarządzający w Röhm, Rafał Kluska, CEO w Güdel, i Grzegorz Hawryłkiewicz, dyrektor regionu zachód w Beghelli. Rozmowę poprowadził dziennikarz Radek Brzózka.
Innowacje to hasło mocno eksploatowane w ostatnich latach. Jak zauważył Radek Brzózka, wydaje się, że wręcz straciło na wartości. Prowadzący zadał uczestnikom panelu pytanie o to, jak powinniśmy postrzegać innowacje w kontekście polskiego przemysłu i oferowanych produktów. Czy wprowadzamy u nas nową jakość, czy dążymy za trendami ustalanymi przez rynek? Które z przełomowych technologii – takich jak sztuczna inteligencja, wirtualna i rozszerzona rzeczywistość, big data, uczenie maszynowe czy wytwarzanie addytywne – stosowane są w polskich przedsiębiorstwach?
– Wszystkie wymienione technologie są przełomowe – mówił Witold Siemieniako z firmy Hexagon. – Ale wielkim przełomem jest zastosowanie ich razem. Wiele firm próbuje robotyzacji, wirtualnej rzeczywistości, projektowania przy pomocy symulacji zamiast projektowania prototypów rzeczywistych, ale dopiero połączenie tych technologii daje przełom. I to staje się wyróżnikiem firmy.
– Dwa lata temu firma Fanuc znalazła się na 27. miejscu wśród najbardziej innowacyjnych firm na świecie wytypowanych przez Massachusetts Institute of Technology – opowiadał Dariusz Wabik z Fanuc. – Nasze innowacje są już dostępne także dla polskich przedsiębiorców. Jednak rozmawiając na co dzień z klientami, widzimy, że często małe rzeczy są dla nich innowacyjne, takie jak działanie w chmurze czy nawet drobna zmiana technologii na trochę nowocześniejszą. To już pozwala im skuteczniej konkurować. Ważne jest więc dla nas, by roboty pozwalały na implementowanie i małych, i dużych innowacji. Bo często nie potrzeba tu dużych kroków.
Hubert Zalewski z Röhm potwierdził, że innowacja to słowo powtarzane w tej chwili we wszystkich obszarach. – Wiąże się ona z wdrożeniem inteligencji do istniejących procesów, aby odbywały się jak najszybciej, bez przerw i były wykonywane przez personel niekoniecznie najlepiej wykwalifikowany – wyjaśniał. – Wszystkie możliwe układy mechaniczne są dziś oczipowane, żeby można było mieć wpływ na proces wytwarzania.
Jak podkreślił Hubert Zalewski, zagrożeniem dla innowacji jest infrastruktura, co dobrze widać w obszarze np. samochodów elektrycznych, które należy uznać już za trend, a nie tylko modę.
Rafał Kluska z Güdel zaznaczył, że innowacja jest pochodną inwencji – to ona pozwala tworzyć nowe rozwiązania. W Polsce wielu ludzi posiada tę inwencję, chce tworzyć lepsze maszyny i korzystać z lepszych urządzeń, ale jeszcze trochę czasu zajmie, zanim będziemy naprawdę innowacyjni. Rozwiązania z zakresu mechaniki trzeba dziś sprytnie spiąć z rozwiązaniami elektronicznymi i oprogramowaniem, tak by były coraz bardziej inteligentne i wymagały coraz mniej zaangażowania.
Zdaniem Grzegorza Hawryłkiewicza z Beghelli konieczne jest z jednej strony korzystanie z innowacji, a z drugiej ich wdrażanie. – Trzeba czerpać z rynku to, co już ktoś wprowadził, potem wprowadzać to do naszego produktu i jednocześnie stale myśleć o tym, żeby ten produkt był innowacyjny – podkreślał. Jako przykład nowego podejścia do projektowania i wytwarzania systemów oświetleniowych podał trend postrzegania cyklu życia człowieka w kontekście wpływu światła. To pociąga za sobą tworzenie technologii dynamicznego oświetlenia – ludzie mają czuć się lepiej i wtedy będą lepiej wykonywali swoje obowiązki.
Innowacje a codzienność przemysłowa
Jak zauważył Radek Brzózka, na naukowych debatach czy spotkaniach z udziałem urzędników dużo się mówi o innowacyjności w kontekście wsparcia finansowego. A jak to wygląda z perspektywy praktyki branży przemysłowej?
Grzegorz Hawryłkiewicz z Beghelli zwrócił uwagę na kluczowy dziś aspekt ograniczania zużycia energii i obniżenia emisji dwutlenku węgla. W spełnieniu tych wymogów pomaga m.in. system białych certyfikatów, o które mogą się starać firmy podejmujące działania energooszczędne. Niezależnie jednak od rozwiązań organizacyjnych trzeba inwestować w innowacje, bo one przynoszą firmom wymierne korzyści.
– Koszty produkcji rosną, jeśli więc nie będziemy inwestować w innowacje, to przestaniemy produkować – stwierdził Rafał Kluska z Güdel. – Musimy dziś stosować rozwiązania pozwalające odzyskać energię zainwestowaną w urządzenie, generowaną przez jego pracę. W przemyśle maszynowym firmy nieinwestujące w nowe systemy wręcz znikają z rynku. Dlatego jest coraz większe zainteresowanie robotami, czujnikami, rozwiązaniami automatyzacyjnymi, które prowadzą do oszczędności – wyjaśniał.
– W naszej branży innowacja jest sterowana bieżącymi warunkami pracy – zauważył Hubert Zalewski z Röhm. – Jeśli w zakładzie jest jedna obrabiarka i nawał zadań, to właściciel jest absolutnie zmuszony wprowadzić innowacje. W produkcji masowej jednak, kiedy właściciel, zarząd firmy jest np. na Bahama i słupki wykonawcze świecą na zielono, często nie ma motywacji, by wdrażać innowacje.
Jak stwierdził Dariusz Wabik z Fanuc, polskie firmy są innowacyjne, ale niedostatecznie. Szukają nowych technologii, niektóre uczestniczą w badaniach, współpracują z uczelniami, ale potrzeba tego więcej. – Rozróżniam jednak innowacje od usprawnienia – podkreślił Wabik. – Innowacja to wprowadzenie czegoś, czego jeszcze nie było. Teraz jednak często to usprawnienia, takie „małe innowacje”, przynoszą największy efekt finansowy przedsiębiorstwom, i one są dziś bardzo potrzebne.
Witold Siemieniako zwrócił uwagę na to, że firma Hexagon Manufacturing Intelligence przyjęła taką nazwę właśnie ze względu na nowe podejście. – Jeszcze przed dostarczeniem technologii pomagamy klientowi w zintegrowaniu całego procesu. Uważamy, że kontrola jakości wyrobu musi dostarczyć odpowiednią informację dla całej reszty procesu produkcyjnego, włączając w to projektowanie – wyjaśniał. – Rynek w Polsce nie jest jeszcze tak nasycony jak w krajach wysoko rozwiniętych, wiele przedsiębiorstw musi postawić na większą innowacyjność i my im w tym pomagamy, dostarczając nie tylko urządzenia, ale też oprogramowanie. Odpowiednie wykorzystanie wszystkiego, co się ma, prowadzi do zwiększenia produkcji – podkreślił Siemieniako.
Wyprzedzić zmiany
Na pytanie o to, jak wygląda innowacyjność w firnach reprezentowanych przez panelistów, Grzegorz Hawryłkiewicz z Beghelli odpowiedział, że w branży oświetleniowej, ze względu na bardzo dużą konkurencję, tylko innowacyjność pozwala konkurować z innymi dostawcami, i markowymi, i niemarkowymi. – Mamy problem z napływem technologii ledowej ze Wschodu, nad którą nikt nie ma kontroli. Musimy więc szukać rozwiązań, które pozwolą nam z nimi konkurować i spozycjonują nas na tle innych markowych producentów piętro wyżej, choćby na krótki czas. Technologia stale się rozwija, trzeba reagować bardzo szybko i mieć odpowiednie zaplecze inżynierów i projektantów.
Rafał Kluska z Güdel podkreślał, że usprawnienia następują głównie w wyniku spotkań z klientami, poznawania ich technologii, potrzeb i oczekiwań. Firma dąży do zaproponowania zupełnie nowego produktu, który pozwoli maszynie lepiej pracować. – Zastanawiamy się, jak myśleć za klienta, żeby on nie musiał myśleć – wyjaśniał. – W ten sposób możemy mu dostarczyć informacje, np. dzięki badaniu wibracji, kiedy maszyna będzie potrzebowała interwencji.
– Nasza branża to obszar obrabiarek, narzędzi, przyrządów mocujących detal – mówił Hubert Zalewski z Röhm. – Oczywiście zderzamy się z prerogatywami Przemysłu 4.0 i nie możemy stać obok i tylko patrzeć, co się dzieje. Bo trendy mogą przerodzić się w proces i wtedy zostaniemy w tyle. Zasadniczo dąży się do tego, by maszyn pracowała 24 godziny na dobę 7 dni w tygodniu i nie miała żadnych przestojów związanych z przezbrajaniem, uzbrajaniem itp. Jednym z rozwiązań jest np. inteligentny systemy smarowania wrzecion, innym – system informujący operatora, czy siły mocowania detalu są odpowiednie, czy nie ma niebezpieczeństwa dla operatorów itd. – opowiadał.
Dariusz Wabik z Fanuc zwrócił uwagę, że w Japonii, gdzie firma produkuje maszyny, od dawna stosowane są roboty i sterowanie oraz inne rozwiązania automatyzujące. Tam wiele lat temu roboty robiły roboty. W latach 80. firma stosowała czujniki siły, które pozwoliły robotom „czuć”. To pozwala na zwiększenie wydajności wytwarzania w trudnych warunkach ekonomicznych.
– W Grupie Hexagon mamy specjalną komórkę nazwaną HIT (Hexagon Innovation Process), która gromadzi innowacyjne pomysły i projekty – mówił Witold Siemieniako. – Każdy oddział może do niej zgłosić swoje pomysły albo wysłać gotowe, zastosowane już rozwiązanie, które może zostać wdrożone jako produkt. Bardzo nam to pomaga w wymianie informacji między oddziałami.
Technologia kontra człowiek?
– Wspomniane praktyki pokazują, jak można przyspieszyć wdrażanie innowacji – podsumował Radek Brzózka. Zapytał jednak rozmówców, w jakim stopniu nowe rozwiązania, szczególnie te rewolucyjne, stanowią wyzwanie: organizacyjne, technologiczne, społeczne.
Witold Siemieniako z Hexagonu zauważył, że robotyzacja wciąż postrzegana bywa jako zastępowanie ludzi przez maszyny, co jednak nie jest prawdą, ponieważ robota trzeba dziś jeszcze zaprogramować i nadzorować, a do tego potrzebna jest wiedza człowieka. Rzeczywiście jednak robotyzacja wyklucza z procesu osoby najniżej wykształcone, co może stanowić problem.
O tym, że roboty nie zwalniają pracowników, przekonany jest Dariusz Wabik z Fanuc, zresztą dwukrotnie potwierdziły to badania Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową. – Ciekawy dla nas temat stanowią roboty współpracujące, ten obszar będzie się rozwijał. Ważne jest jednak, że współpraca z człowiekiem musi być bezpieczna. Stworzono już odpowiednie przepisy, ale jeszcze trzeba je stosować, i tu czasem spotykamy się z dużym oporem – zauważył.
Jak podkreślił Rafał Kluska z Güdel, ważne jest, by starać się o własną innowacyjność, a nie opierać się tylko na innowacyjności firm zachodnich.
– Trzeba umiejętnie obserwować trendy i wyciągać wnioski – podsumował Grzegorz Hawryłkiewicz z Beghelli. – Czasem coś wydaje się odległe i niewarte inwestycji, jak było np. w przypadku oświetlenia LED, które nasze firmy przespały, a dynamicznie rozwinięto jest na Wschodzie. Teraz musimy nadrabiać straty spowodowane złym oszacowaniem potrzeb rynku. I to jest zagrożenie: błędne analizy rynkowe – podsumował.