Polskie firmy zaprezentowały się na targach EMO 2017

MM Magazyn Przemysłowy

Największe światowe targi obrabiarek i obróbki – EMO – które odbyły się 18–23 września br. w Hanowerze, były doskonałą okazją do spotkania przedstawicieli branży, wymiany informacji pomiędzy producentami i użytkownikami, zdobycia nowej wiedzy, a także pozyskania klientów. Wszystkie te cele zgodnie wskazywali obecni na targach polscy wystawcy.

EMO to najważniejsze na świecie branżowe targi z zakresu technologii obróbki metali. Odbywają się co dwa lata, na przemian w Mediolanie i Hanowerze. W tym roku w największym centrum targowym świata ponad 2200 wystawców z 45 krajów prezentowało obrabiarki, systemy produkcyjne do cięcia i formowania, narzędzia skrawające, akcesoria i technologie kontrolne, elementy systemów i komponentów do zautomatyzowanej produkcji, zastosowania informatyczne, elektronikę przemysłową i technologie druku 3D.

Tegoroczne targi odbyły się pod hasłem „Systemy łączności dla inteligentnej produkcji” i koncentrowały głównie nad rozwiązaniami dla Przemysłu 4.0. – Przedsiębiorcy na całym świecie pracują nad cyfryzacją i połączeniem w sieć swoich produktów, produkcji i łańcuchów logistycznych, ponieważ liczą, że doprowadzi to do kolejnego dużego skoku w rozwoju, a tym samym do przewagi konkurencyjnej – mówił generalny komisarz targów EMO Carl Martin Welcker. - Jeśli nie na EMO w Hanowerze, to gdzie jeszcze można oczekiwać takiego bogactwa rozwiązań dla produkcji? - dodał.

W oficjalnej ceremonii otwarcia targów wziął także udział prezydent Niemiec Frank-Walter Steinmeier, który w swoim wystąpieniu bronił otwartego handlu. - Otwartość świata to coś więcej niż tylko powiązania gospodarcze. ie tylko kraje eksportu korzystają z otwartych rynków - podkreślił. - Niektórzy mogą dziś życzyć powrotu świata państw narodowych - kontynuował Steinmeier i przekonywał, że „otwarty handel jest gwarancją pokoju i postępu”.

Prezydent Niemiec zwrócił także uwagę na „niedobór” na rynku pracy inżynierów i specjalistówz branż technicznych w produkcji i przemyśle. - To ogromne wyzwanie - nie ukrywał. – Musimy rozwijać nowe kompetencje. Te zmiany nie są samobieżne, muszą być odpowiednio przemyślane i zaplanowane.

Okno wystawowe na świat

W Hanowerze zaprezentowało się w tym roku 12 polskich firm. – Większość naszych odbiorców jest w Polsce, ale zaczynamy także sprzedawać za granicę, gdzie powoli stajemy się coraz bardziej rozpoznawalną marką. Stąd nasza wizyta na EMO, żeby mocniej zaakcentować swoją obecność na rynku – podkreślił Błażej Krupa, sprzedawca w firmie Cimat specjalizującej się w produkcji wyważarek

Cimat sprzedał niedawno kilka maszyn do branży lotniczej, m.in. do MB Aerospace w Stanach Zjednoczonych, General Electric w Czechach czy LG Electronics w Korei Południowej. Firmie udało się też wejść na rynki w RPA, Chinach, Niemczech i na Słowacji. Do głównych jej odbiorców należą branża motoryzacyjna i warsztaty samochodowe, a przeważającą część maszyn stanowią wyważarki do wentylatorów chłodzących silnik i wentylatorów generujących nawiew w samochodzie. – Dla przemysłu mamy wyważarki do silników elektrycznych, tarcz hamulcowych, sprzęgieł, kół dwumasowych i turbosprężarek – wylicza Błażej Krupa.

Firma APX Technologie z Cienciska w targach EMO uczestniczyła po raz drugi. – Zajmujemy się głównie dystrybucją maszyn japońskich i  tajwańskich – opowiada Karolina Kępska, dyrektor zarządzający i handlowy w APX Technologie. – Te maszyny pracują także w naszym zakładzie produkcyjnym, tak by pokazać klientom ich możliwości. Firma oprócz produkcji części do samolotów działa także w kolejnictwie i współpracuje z bydgoską Pesą.

– Sprzedając maszynę, bardzo często sprzedajemy, w myśl Przemysłu 4.0, całe rozwiązanie, czyli stosujemy rozwiązania z zakresu automatyzacji – tłumaczy Karolina Kępska. Jako przykład podaje branżę automotive, w której klient zamawia obrabiarkę z całą linią, bo chce tylko wcisnąć guzik w maszynie i po chwili wyciągnąć z niej gotowy produkt. Oczekuje przy tym jak najmniejszego zaangażowania w proces zasobu ludzkiego. – Jeśli ktoś myśli, że bez automatyzacji, wdrożonej w większym lub mniejszym stopniu, damy radę, to jest w błędzie – uważa Karolina Kępska. – A to dlatego, że brakuje nam ludzi do pracy. Z tego powodu pojawiają się roboty, a branża automotive to przykład wręcz podręcznikowy.

Dla firmy Fanar, producenta narzędzi skrawających do obróbki metali (m.in. gwintowników), EMO to najważniejsze targi w kalendarzu. – Wystawiamy się na nich od 2001 r. Koszty są wysokie, ale opłaca się, bo każde targi EMO są dla nas sukcesem. Zawsze zyskujemy tutaj nowych, dużych klientów – podkreśla Marcin Kołodziej, prezes i dyrektor handlowy Fanar. – Chcemy być jedną z pięciu najlepszych firm na świecie w tym, co robimy – zapowiada.

Właśnie dlatego Fanar postawił mocniej na innowację. Dzięki pieniądzom pozyskanym z Unii Europejskiej na badania i rozwój w ciągu 4 ostatnich lat producent z Ciechanowa wypuścił na rynek rewolucyjne gwintowniki. – Nasze narzędzia są uniwersalne, zdejmują trochę odpowiedzialności z operatora i wybaczają błędy. Jednym narzędziem można pracować w wielu materiałach przy bardzo szerokiej gamie prędkości skrawania. To ważne, bo gwintowniki były dotąd wrażliwe na to, czy pracowały w stalach nierdzewnych, klasycznych czy aluminium – wyjaśnia Marcin Kołodziej i dodaje, że podobne rozwiązania mają tylko dwie firmy na świecie: OSG i Walter.

Fanar planuje dywersyfikację odbiorców. Po roku 2020 chce więcej niż połowę swoich obrotów realizować za granicą. W tej chwili 2/3 z nich uzyskiwanych jest w Polsce. – Potężnie rozwijamy się w Chinach, gdzie jesteśmy jednym z dostawców premium. To nasz drugi rynek eksportowy. Za duży sukces uważam także to, że frezujemy naszymi maszynami w Tuluzie dla Airbusa i sprzedajemy narzędzia węglikowe do Japonii. To trudny rynek, Japończycy są bardzo zachowawczy, ciężko rozpocząć z nimi rozmowy i trwają one bardzo długo. Poza tym to mekka producentów – mówi Marcin Kołodziej.

Paweł Michalewski, dyrektor marketingu Fabryki Obrabiarek RAFAMET S.A. z Kuźni Raciborskiej, przyjeżdża na EMO jako wystawca od 10 lat. – Jesteśmy tutaj, bo dla nas nie ma rynku polskiego czy zagranicznego, tylko jest jeden rynek. Działamy wszędzie tam, gdzie jest kolej – zaznacza na wstępie. – Rynek obrabiarek jest bardzo szeroki, od malutkich maszyn, które kosztują 20 tys. euro, do ogromnych, których koszt sięga 4–5 mln euro. Takie maszyny są właśnie w naszej ofercie. Tokarki karuzelowe to dla nas najważniejsza nisza – dodaje.

Rafamet nie tylko produkuje obrabiarki wyspecjalizowane do obróbki kolejowych zestawów kołowych, ale też jest dostawcą wielkogabarytowych obrabiarek dla przemysłu maszynowego, energetycznego, stoczniowego, hutniczego, lotniczego i zbrojeniowego. – Większą część przychodów Rafametu stanowi rynek obrabiarek dla kolejnictwa i maszyny do regeneracji profilu koła kolejowego. To jest nisza, bo ich producentów na świecie jest w rzeczywistości pięciu – mówi Paweł Michalewski.

Rafamet ma klientów w Mauretanii, Namibii, Kolumbii, Kongo, Arabii Saudyjskiej, Katarze, Tajlandii, Hong Kongu, Brazylii i Chile. – Mamy sieć przedstawicieli w ważniejszych krajach, ale w dobie Internetu i niewielkiej liczby firm oferujących maszyny takie jak my często klienci sami się do nas zgłaszają. Większość z tych inwestycji to inwestycje publiczne, które są ogólnodostępne – tłumaczy.

Przed firmą Rafamet być może stoi największe jak dotąd wyzwanie. – Udało nam się reaktywować polską markę Poręba. Dwa lata temu przejęliśmy prawa do znaku towarowego i całą dokumentację. Chcemy wskrzesić tę markę na rynku światowym. Problem w tym, że z firmą Poręba źle się działo, przez co rynek został stracony. Czeka nas ciężka praca, żeby to odbudować i m.in. dlatego przyjechaliśmy na EMO – kończy Paweł Michalewski.

Targi EMO 2017 w Hanowerze na zdjęciach - cz. 1

Targi EMO 2017 w Hanowerze na zdjęciach - cz. 2

 

Tagi artykułu

MM Magazyn Przemysłowy 4/2024

Chcesz otrzymać nasze czasopismo?

Zamów prenumeratę