Polskie górnictwo pilnie potrzebuje nowych technologii
Z danych Agencji Rozwoju Przemysłu wynika, że sytuacja polskiego górnictwa się poprawia. Okres chwilowej stabilizacji trzeba jednak wykorzystać na niezbędne reformy, a polskie kopalnie muszą jak najszybciej nadrobić zapóźnienie technologiczne.
Jak uważa Jerzy Kurella, ekspert ds. energetyki Instytutu Staszica, to jeden z głównych warunków restrukturyzacji górnictwa. Były prezes Tauronu i PGNiG ocenia, że otwarcie na inwestorów prywatnych, którzy mają kapitał, technologię i doświadczenie, może być szansą na rozwój dla sektora górniczego.
– Państwo musi wyznaczyć ramy dla działalności zakładów górniczych i spółek energetycznych, dlatego konieczne jest opracowanie długoterminowej strategii surowcowej. Branża energetyczna, w tym również sektor węgla kamiennego i cała gospodarka, czeka na finalną wersję Polskiej Strategii Energetycznej 2050, która jest przygotowywana przez Ministerstwo Energii we współpracy z rozwoju i finansów. Ten dokument jest swego rodzaju biblią dla całej gospodarki, bez niego trudno będzie prowadzić długoterminowe inwestycje – wyjaśnia ekspert Instytutu Staszica.
Sytuacja w polskim górnictwie jest dobra – pokazują dane Agencji Rozwoju Przemysłu za trzy kwartały 2017 r. Wydobycie sięgnęło w tym okresie 49 mln ton węgla, co oznacza, że w ujęciu rocznym wzrosło o 22%. Wynik finansowy netto sektora węgla kamiennego wyniósł 1,66 mld zł. Co istotne, większość spółek górniczych wykazała dodatnie wyniki finansowe. Przychody ze sprzedaży węgla wzrosły o 1/5 i przekroczyły 15 mld zł. Na sytuację branży korzystnie wpływają wysokie ceny węgla na rynkach międzynarodowych przekraczające 90 dolarów za tonę. Z drugiej strony w produkcji wzrasta udział węgla koksowego i surowca o wyższych wskaźnikach kaloryczności. Zakłady górnicze osiągają na ich sprzedaży wyższe marże.
Ekspert Instytutu Staszica podkreśla, że choć sytuacja w sektorze węgla kamiennego jest stabilna, to nie należy wpadać w hurraoptymizm, ponieważ polskie górnictwo pilnie potrzebuje gruntownych reform.
– Wydajność polskich kopalni jest istotnym mankamentem. Obecnie wynosi około 700 ton w przeliczeniu na pracownika. To zdecydowanie za mało, żeby zakłady górnicze mogły myśleć o długotrwałych, dodatnich wynikach finansowych. W tym zakresie jest wiele do poprawy, jeśli chcemy mówić o realnej konkurencji z globalnymi koncernami z Australii, USA czy Rosji – podkreśla Jerzy Kurella.
Wydajność zakładów górniczych powinna się kształtować na poziomie minimum tysiąca ton na pracownika, żeby kopalnia mogła utrzymać rentowność. Kopalnie z grupy Tauron i prywatna kopalnia Silesia utrzymują ten wskaźnik na poziomie 1,1 tys. ton. Natomiast wydajność w lubelskim zagłębiu w kopalni Bogdanka kształtuje się na poziomie 1,7 tys. ton.
To jednak wyjątki. W górnośląskich kopalniach średnia wydajność przekracza nieznacznie 700 ton. Ekspert Instytutu Staszica ocenia, że zakłady górnicze mają wiele do zrobienia w zakresie organizacji pracy i zmiany modelu kosztowego. W tej chwili większość jest nieefektywna kosztowo i słabo radzi sobie z zarządzaniem kosztami stałymi i operacyjnymi, przez co nie reaguje elastycznie na zmienne otoczenie rynkowe.
Zdaniem Kurelli obecny okres stabilizacji w górnictwie należy wykorzystać na reformy i zmianę technologiczną. W ciągu ostatnich dwóch dekad nastąpił duży postęp również w zakresie wydobycia i przetwarzania węgla, który w większości ominął polskie kopalnie. Nadrobienie zapóźnień technologicznych to jeden z głównych warunków restrukturyzacji górnictwa.
Szansą na poprawę efektywności zakładów górniczych jest też wykorzystanie czystych technologii węglowych, przede wszystkim zgazowania odpadów węglowych.
– Uważam, że nie powinniśmy się obawiać sektora prywatnego, który brałby udział w zarządzaniu czy finansowaniu kopalni węgla kamiennego w Polsce. Wręcz przeciwnie, sektor prywatny jest niezbędny do poprawy efektywności całego sektora. Tego typu inwestycje są szansą na transfer nowoczesnych technologii, nowych rozwiązań z zakresu organizacji pracy, doświadczeń związanych z dbałością o koszty i elastyczność w zarządzaniu kopalniami. Szerszy dostęp inwestorów prywatnych do sektora górniczego w Polsce jest wręcz koniecznością. Nie możemy się skupiać tylko na potencjalnych obawach z tym związanych – podkreśla Jerzy Kurella.
Otwarcie się na inwestorów prywatnych, którzy mają kapitał, technologię i doświadczenie, może być szansą na rozwój dla sektora górniczego. Przykładem jest prywatna kopalnia Silesia przejęta przez czeskiego inwestora, który wzorcowo wywiązuje się ze zobowiązań podjętych w momencie nabycia zakładu.
– Dobrym prognostykiem jest zainteresowanie australijskiego koncernu Prairie Mining, który chciałby zainwestować w nieaktywne od kilkunastu lat i nierentowne złoże Dębieńsko. Widać, że jest zainteresowanie prywatnych podmiotów, również z zagranicy, inwestycjami w sektor górnictwa – zauważa Jerzy Kurella.
Ze względu na szybki rozwój gospodarczy w Polsce zapotrzebowanie na energię będzie rosnąć skokowo. W tej chwili średnie zużycie energii wynosi ok. 3560 kWh rocznie w przeliczeniu na mieszkańca, co stanowi 65% unijnej średniej.
– Kilka dni temu zakończył się szczyt klimatyczny COP23 w Bonn, gdzie 20 państw, w tym Kanada, Francja, Belgia czy Wielka Brytania, zadeklarowało, że w najbliższych latach zamkną wszystkie swoje kopalnie. Paktu nie podpisały kraje rozwijające przemysł węglowy, jak Niemcy, USA, Chiny czy Indie. To pokazuje, że przemysł węglowy nadal ma rację bytu. W tym kontekście jestem przekonany, że istnieje szansa dla polskiego górnictwa, które będzie głównym dostawcą energetycznego dla elektrowni w Polsce – przewiduje Jerzy Kurella.
Źródło: Newseria