Perspektywy rozwoju rynku drukarek 3D

Rynek drukarek 3D rośnie w tempie wykładniczym: w 2013 r. jego wartość szacowano na 2,5 mld dolarów, a rok później już na 3,3 mld dolarów, co oznacza przyrost o 70% rok do roku. Co więcej, w raporcie „Technology, Media and Communications Predictions 2015” firma Deloitte prognozuje dalszy wzrost popytu na tę technologię: w 2015 r. sprzedanych ma zostać blisko 220 tysięcy drukarek 3D o łącznej wartości 1,6 mld dolarów, a więc równo dwa razy więcej niż w 2014 r.
Ich odbiorcami będą przy tym głównie użytkownicy prywatni – w 2017 r. właśnie ta grupa stanowić będzie ok. 70% rynku zbytu tych produktów. Jednak to nie oni, a przedsiębiorstwa, będą decydować o kierunkach rozwoju druku 3D, generując 90% zysku ich producentów, a także wytwarzając 95% wszystkich przedmiotów drukowanych przy użyciu tej technologii. Skąd te rozbieżności?
"Do „domowej fabryki” wciąż daleko
Drukarki 3D sprzedawane na rynek konsumencki cechują się stosunkowo niską ceną (od 1000 zł za sztukę), ale równocześnie i niską jakością wydruków oraz ograniczonymi możliwościami zastosowania. Typowa drukarka do użytku domowego jest w stanie wydrukować przedmiot nie większy od pomarańczy, o niewielkiej wytrzymałości i niskiej jakości wykończenia. Co więcej, ze względu na małe zróżnicowanie dostępnych filamentów może on zostać wykonany wyłącznie z jednego z dwóch rodzajów tworzywa sztucznego. Jego wydruk trwa średnio od kilku do kilkunastu godzin, a efekt końcowy tego procesu nigdy nie jest do końca znany: wystarczy, że temperatura stołu do drukowania o 1°C przekroczy wartość optymalną, aby drukowany obiekt przykleił się do podłoża. Jeśli zaś będzie za niska, materiał zbyt szybko wystygnie i nie pozwoli się odpowiednio uformować.
Z tego względu prognozy dotyczące rozwoju rynku domowych drukarek 3D są raczej ostrożne: szacuje się, że będzie on wzrastał stosunkowo powoli, a tempo tego wzrostu będzie warunkowane wprowadzaniem nowych technologii ułatwiających obsługę, skracających czas druku i umożliwiających zastosowanie różnorodnych filamentów, w tym również metali, które dziś są wykorzystywane jedynie w urządzeniach profesjonalnych. Według prognoz nie należy się tego jednak spodziewać w niedalekiej przyszłości: w opinii ekspertów Deloitte w 2016 r. drukarki typu „plug-and-print”, a więc umożliwiające szybki druk bez konieczności wcześniejszego skonfigurowania urządzenia, będą stanowiły jedynie 10% rynku.
Pozostała część artykułu znajduje się w "MM Magazynie Targowym EUROTOOL", który będzie dystrybuowany w Krakowie podczas targów EUROTOOL® i BLACH-TECH-EXPO w dniach 13-15 października.