Pandemia motorem napędowym?
Choć wydawało się, że epidemia Covid-19 spowoduje zahamowanie inwestycji i rozwoju przedsiębiorstw, to jej skutki mogą zaskoczyć. Paradoksalnie obecna sytuacja może się okazać motorem napędowym dla rozwoju systemów produkcyjnych opartych na automatyzacji, robotyzacji i cyfryzacji.
Procesy automatyzacji i cyfryzacji, trwające już od lat, napędzane są dynamicznie zmieniającą się sytuacją na rynku. Skłania ona inwestorów i właścicieli firm do wdrażania coraz bardziej zaawansowanych rozwiązań produkcyjnych.
– Automatyzacja i cyfryzacja to procesy, który od dłuższego czasu postępują w myśl założeń Przemysłu 4.0 – podkreśla Jan Wyremba, przedstawiciel handlowy Kovosvit MAS i dodaje, że sytuacja związana z epidemią może jedynie je przyśpieszyć, tak by ograniczyć zależność procesu produkcji od czynnika ludzkiego. – Muszę przyznać, że na przestrzeni ostatnich dwóch miesięcy dostaliśmy zapytania dotyczące automatyzacji i paletyzacje stanowisk obróbczych, co można uznać za potwierdzenie takiego trendu. Jednocześnie trzeba mieć na uwadze, że decyzje o wdrożeniu tego typu projektów zostały podjęte lub były planowane wcześniej i będą utrzymywane pomimo epidemii jako naturalny proces rozwoju firm wytwarzających swoje produkty w powtarzalnych, dużych seriach – uważa Wyremba.
Wymuszony pierwszy krok
Zdaniem Jędrzeja Kowalczyka, prezesa zarządu Fanuc Polska, pandemia koronawirusa może sprzyjać upowszechnianiu cyfryzacji i automatyzacji z uwagi na to, że w przypadku nowych technologii najtrudniejszy jest ten pierwszy krok. – Biorąc pod uwagę fakt, że większość społeczeństwa, od dzieci i uczniów po instytucje i firmy ze wszystkich branż gospodarki, została w bardzo krótkim czasie z powodzeniem przeniesiona do trybu online, gdzie wymagane jest korzystanie z nowoczesnych urządzeń, platform komunikacyjnych i specjalistycznego oprogramowania, mamy szansę rozpocząć nowy etap. A cyfryzacja i automatyzacja to przyszłość (w innych krajach dzieje się to już dziś) – zaznacza Kowalczyk. Jak dodaje, w gospodarkach zachodnich już dziś obserwujemy nową falę robotyzacji wywołaną pandemią. – Wyścig przyspieszył i jeśli tego nie zauważymy, dystans stanie się zbyt duży, byśmy mieli szansę go nadrobić – przekonuje.
Marek Czarnecki, szef Działu Sprzedaży w Eagle Group, nie ma wątpliwości, że koronawirus zdecydowanie wpłynie na zmiany organizacyjne firm, podejście do zarządzania produkcją i szerszego wykorzystania automatyzacji w celu zwiększenia płynności produkcji. – Jestem przekonany, że zdecydowana większość właścicieli i menedżerów podejmie przyspieszone działania dążące do wdrożenia nowych technologii – stwierdza.
W podobnym tonie wypowiada się Karolina Lisiecka, szef Działu PR i Marketing w firmie ZPAS. – Sytuacja, w jakiej się znaleźliśmy, już wymusiła wiele zmian. Masowo korzystamy z aplikacji online, które do tej pory wydawały się potrzebne jedynie dużym międzynarodowym korporacjom. Teraz pozwoliły na sprawną pracę także mniejszym firmom. To dobry trend i z pewnością wpłynie na całościowe postrzeganie cyfryzacji i automatyzacji jako niezbędnych elementów w funkcjonowaniu każdego przedsiębiorstwa. Mam tylko nadzieję, że po „erze koronawirusa” nie zapomnimy, że za każdym narzędziem stoi człowiek i to on jest odpowiedzialny za to, jak funkcjonuje dany podmiot.
Zautomatyzowany ma lepiej
Jak zauważa Marcin Kozłowski, prezes zarządu Baumalog, firmy, które już w chwili wejścia w okres pandemii były wysoko zautomatyzowane, znacznie łatwiej radziły sobie z ewentualnymi zmianami w ilościach zamówień czy absencjami pracowników. – Sama pandemia może jeszcze bardziej przyspieszyć wdrażanie rozwiązań automatycznych w przedsiębiorstwach, które odkładały to na przyszłość – tłumaczy. – Przerwanie wielu łańcuchów dostaw, szczególnie z Azji, doprowadzi najprawdopodobniej do dywersyfikacji dostawców i przeniesienia części produkcji do Europy, co również będzie się wiązało z większym udziałem automatyzacji.
Sergiusz Sobieski, CEO w TIZ Implements, nie ma jednak wątpliwości, że bez wsparcia rządu polskie przedsiębiorstwa nie będą w stanie w obecnej sytuacji zmodernizować i unowocześnić swoich linii produkcyjnych. – Jeżeli będzie mocna konkurencja na rynku, to uważam, że przyspieszy ona cyfryzację i automatyzację. Ale tylko w firmach, które przeżyją tego koronawirusa – podsumowuje.