Branża maszyn i urządzeń w 2025 r.

W 2024 r. produkcja sprzedana branży maszyn i urządzeń zgodnie z danymi Głównego Urzędu Statystycznego (GUS) wyniosła 69,1 mld zł, a więc zmniejszyła się w stosunku do roku poprzedniego o 4,4% (72,3 mld zł). Lata 2025–2026 zapowiadają się już lepiej. Co prawda udział maszynówki w strukturze krajowej produkcji przemysłowej jest stosunkowo niewielki (3,5%) – i znacznie mniejszy niż w przypadku dostaw artykułów spożywczych (20,5%) oraz samochodów i pozostałych środków transportu (13,4%). Wyroby tej branży i powiązane z nią techniki wytwórcze stanowią jednak fundament, bez którego nie mogą funkcjonować praktycznie wszystkie segmenty przemysłu, a także budownictwo, transport czy rolnictwo.
Prognozy na 2025 r. zakładają stopniowe przyspieszenie dynamiki produkcji przemysłowej, która w ujęciu całorocznym powinna wzrosnąć o 2,9%, a w 2026 r. o kolejne 3,5% (dane Instytutu Prognoz i Analiz Gospodarczych). Na tym powinni skorzystać także producenci maszyn i urządzeń. Umacniająca się poprawa koniunktury zapewne spowoduje wzrost zainteresowania przedsiębiorców remontami, modernizacją lub rozbudową posiadanego parku maszynowego, co dotychczas odkładano na później.
Ale czy krajowa maszynówka jako całość jest wystarczająco konkurencyjna, aby sprostać zamówieniom, które będą pojawiać się w zwiększonej ilości wraz z ożywieniem koniunktury? Na to pytanie trudno dać jednoznaczną odpowiedź, zwłaszcza w przypadku wyrobów skomplikowanych pod względem konstrukcyjnym i technologicznym.
Rzecz w tym, że w ramach przemysłu maszynowego działa wiele firm, które nadal stosują tradycyjne techniki wytwórcze i zasadniczo nie angażują się w cyfryzację, automatyzację ani robotyzację produkcji lub robią to w niewielkim zakresie. Z innej jednak strony można wskazać przykłady przedsiębiorców, którzy z powodzeniem wdrożyli standardy Przemysłu 4.0, dzięki czemu skutecznie funkcjonują w wyższych sferach łańcuchów tworzenia wartości dodanej.
Szanse na uzupełnienie portfela zamówień i poprawę kondycji finansowej maszynówki – która w 2024 r. była raczej słaba, na co wskazuje istotny spadek wyniku finansowego netto i wskaźnika obrotu netto – zależą od tego, w jakim stopniu i jak szybko branża ta upora się z problemami z niewystarczającą produktywnością i innowacyjnością.
To są nasze stare grzechy, z którymi od lat walczymy, a przecież obecnie przedsiębiorcy stoją przed zupełnie innymi problemami. To redukcja śladu węglowego w wyrobach, wdrożenie technik wytwarzania wykorzystujących przełomowe technologie (sztuczna inteligencja i inne), odbudowa i ustabilizowanie pozrywanych lub zacinających się łańcuchów zaopatrzenia w surowce, materiały i podzespoły kooperacyjne, a także zapewnienie skutecznej obrony przed zagrożeniami w cyberprzestrzeni.
Potencjalni klienci
W przypadku maszynówki portfel zamówień i kondycja finansowa branży zależą od zapotrzebowania na maszyny i urządzenia ze strony innych gałęzi przemysłu, a także pozostałych sektorów gospodarki (budownictwo, transport, rolnictwo). Kluczowe znaczenie ma więc skłonność przedsiębiorców, którzy reprezentują te działy, do inwestowania w remonty, modernizację i rozbudowę posiadanego parku maszynowego.
Potrzeby w tym zakresie wynikają z konieczności odtworzenia zdekapitalizowanych maszyn i urządzeń. A także z zareagowania na potrzeby rynku w zakresie wyrobów, które reprezentują wysoką technikę, mało szkodzą środowisku oraz są wytwarzane z uwzględnieniem spersonalizowanych oczekiwań klientów i w sposób efektywny kosztowo.
Istotną rolę odegrają tutaj inwestycje publiczne w infrastrukturę drogową, kolejową i w energetykę (650 mld zł w 2025 r.), jak również radykalnie zwiększone nakłady na bezpieczeństwo i obronność państwa. Część z ostatnich wymienionych zmaterializuje się w postaci zamówień w krajowych zakładach zbrojeniowych, a te – by sprostać wymaganiom Ministerstwa Obrony Narodowej (MON) – muszą dostosować linie wytwórcze do jakościowo i technologicznie wyższych standardów produkcji.
Ważnym aspektem pakietu zamówień dla maszynówki będzie zaangażowanie samego przemysłu maszynowego w proces transformacji technologicznej. Dostawcy maszyn i urządzeń, chcąc utrzymać konkurencyjność, również muszą bowiem myśleć o stosowaniu zaawansowanych technik produkcji, analogicznie jak w przypadku klientów maszynówki spoza tej branży.
Przemysł maszynowy może też liczyć na stopniowy wzrost zamówień eksportowych. To jednak uwarunkowane jest spodziewaną poprawą koniunktury w strefie euro, zwłaszcza w Niemczech, gdzie trafia duża część wytwarzanych w Polsce maszyn i urządzeń oraz części do nich. W konsekwencji dostawy eksportowe mogą okazać się coraz ważniejszym czynnikiem wzmacniającym koniunkturę Polski, również w przemyśle maszynowym.
Pomoże w tym opracowany przez Polską Agencję Inwestycji i Handlu (PAIH) program promocji branży maszyn i urządzeń. Przewiduje on wspieranie aktywności polskich firm (zwłaszcza z sektora małych i średnich przedsiębiorstw – MŚP) na rynkach zagranicznych, poprzez dofinansowanie udziału w prestiżowych imprezach wystawienniczych, a także działań promocyjnych na rynkach perspektywicznych.
Ma to stanowić jeden z czynników ułatwiających eksport maszyn i urządzeń, a przy okazji przyczyniających się do popularyzacji Marki Polskiej Gospodarki. Polska w latach 2022–2023 uzyskała dodatnie saldo wymiany z zagranicą w zakresie maszyn i urządzeń. Nie znaczy to, że nie należy poszukiwać możliwości dalszej poprawy relacji eksportu do importu, zwłaszcza w zakresie wyrobów zaawansowanych technologicznie. Pod tym względem wiele jest do zrobienia np. w handlu z Niemcami w zakresie obrabiarek i części do nich, ponieważ przywóz z tego kierunku jest trzykrotnie większy od wywozu.
Obecna sytuacja geopolityczna zmusiła polskich producentów maszyn i urządzeń do zmiany kierunków eksportu, co dobrze widać na przykładzie sprzętu dla rolnictwa. W konsekwencji przedsiębiorcy, którzy wytwarzają maszyny rolnicze, zawiesili działalność na Ukrainie, a ponadto z uwagi na unijne sankcje wstrzymali wysyłkę produktów do Rosji i Białorusi.
Jednocześnie część ukraińskich firm zdecydowała się na przeniesienie produkcji do Polski. W większości przypadków nie stworzyło to jednak konkurencji dla polskiego sektora maszynowego. Generalnie wojna w Ukrainie spowodowała, że polscy przedsiębiorcy zwiększyli zainteresowanie innymi rynkami zbytu – Bliskim Wschodem, Afryką, Azją Środkową i Ameryką Południową.
Niechęć do inwestycji
Bardzo niepokojącym zjawiskiem jest utrzymująca się od długiego czasu w sektorze przedsiębiorstw niska skłonność do inwestowania. Oczywiście programy inwestycyjne nie zostały całkowicie wstrzymane. Aktywność w tym zakresie wykazuje jednak stosunkowo niewielka grupa przedsiębiorstw, z których większość jest powiązana z kapitałem zagranicznym.
Inwestycyjną niemoc potwierdzają dane GUS dotyczące stopy inwestycji (relacja nakładów brutto na środki trwałe do PKB w cenach bieżących). W 2024 r. wyniosła ona zaledwie 17,4% – wobec 20,2% w 2015 r. i przy potrzebach związanych z polskiej modernizacją gospodarki szacowanych na co najmniej 25%.
Tyle właśnie lub nawet kilka punktów procentowych więcej przeznaczają na inwestycje wszystkie państwa z Europy Środkowej i Wschodniej przyjęte do Unii Europejskiej (UE) razem z Polską. Dobitnym potwierdzeniem mizerii polskich inwestycji jest zajęcie przez Polskę dopiero 23. miejsca w UE pod względem stopy inwestycji.
Przyczyny niskiej skłonności przedsiębiorców prywatnych do inwestowania są znane, co nie znaczy, że łatwe do przezwyciężenia. Po pierwsze, ten stan rzeczy odzwierciedla wątpliwości firm w kwestii perspektyw ożywienia koniunktury na polskim rynku, a także przełamania tendencji recesyjnych w strefie euro – zwłaszcza w Niemczech, skąd płynie najwięcej zamówień zagranicznych na wyroby polskiego przemysłu.
Nieprzypadkowo wskaźnik PMI (Purchasing Managers’ Index) – który pokazuje przewidywany kierunek, w którym zmierzać może polska gospodarka – od czerwca 2022 r. aż do lutego 2025 r. pozostawał poniżej linii 50 pkt. Ta linia wyznacza granicę między optymistycznym postrzeganiem przez przedsiębiorców perspektyw rynkowych (odczyty powyżej 50 pkt) a strefą obaw o spadek koniunktury (odczyty poniżej 50 pkt).
Dopiero w lutym 2025 r., po 31 miesiącach utrzymywania się poniżej 50 pkt, PMI nieznacznie przekroczył tę granicę, osiągając wartość 50,6 pkt. Przy tym dopiero odczyty w kolejnych miesiącach pokażą, czy był to początek trwałej tendencji. Na razie jednak – z uwagi na obawy co do spodziewanego zapotrzebowania krajowego i zagranicznego na oferowane wyroby – przedsiębiorcy nie spieszą się z podejmowaniem ryzyka ekonomicznego, jakim zawsze są obarczone projekty inwestycyjne, woląc poczekać na lepsze czasy.
Po drugie, istotnym problemem dla dużej części firm jest zapewnienie źródeł finansowania projektów inwestycyjnych. W Polsce takie przedsięwzięcia są bardzo często realizowane głównie w oparciu o środki własne firm, których – po pokryciu kosztów bieżącej działalności produkcyjnej – po prostu może nie wystarczyć.
Oczywiście zawsze istnieje możliwość ubiegania się o kredyt. Obecnie jednak jest on drogi, a ponadto dla wielu firm (zwłaszcza z sektora MŚP) trudno dostępny. Banki kredytujące działalność gospodarczą żądają bowiem dużych zabezpieczeń i generalnie niechętnie podpisują umowy kredytowe z firmami o małym potencjale rynkowym.
Po trzecie, niska skłonność do inwestowania wynika z niewystarczająco przyjaznych dla działalności biznesowej warunków prawnych, a także z mało efektywnego wsparcia ze strony instytucji otoczenia biznesu – które są słabo rozwinięte i często niezbyt aktywne.
Można mieć nadzieję, że uwolnienie środków z Krajowego Planu Odbudowy (KPO) i funduszy strukturalnych wygeneruje impuls inwestycyjny, który rozrusza rynek i wyzwoli energię wśród przedsiębiorców.
Zgodnie z zapowiedziami premiera Donalda Tuska z lutego 2025 r. wartość inwestycji publicznych w Polsce powinna w tym roku wynieść w sumie 650 mld zł, z czego większość zostanie przeznaczona na projekty energetyczne, kolejowe i drogowe. Praktyka pokazuje, że każda taka inwestycja wywołuje tzw. efekty mnożnikowe. Oznacza to pobudzanie aktywności lokalnych firm, które często, aby otrzymać zamówienia, muszą dokapitalizować posiadane moce wytwórcze.
Oswajanie AI
Według wyników badań firmy konsultingowej Bain&Company (cytowanych przez serwis PAP Biznes) producenci maszyn i urządzeń, którzy korzystają ze sztucznej inteligencji (artificial intelligence – AI), narzędzi cyfrowych, a także rozwiązań wspierających gospodarkę obiegu zamkniętego i redukcję odpadów, mogą zwiększyć produktywność nawet o 30–50%.
MOŻE ZAINTERESUJE CIĘ TAKŻE
Przewiduje się, że światowy rynek sprzętu i oprogramowania związanego z AI będzie rozwijał się niezwykle dynamicznie i w 2027 r. osiągnie wartość 780–990 mld dol.
Po prostu innowacyjne firmy zachodnie już jakiś czas temu uznały, że wdrażanie rozwiązań opartych na przełomowych technologiach – takich jak AI – musi być traktowane jako jeden z głównych instrumentów służących zwiększeniu efektywności i wydajności produkcji. Zapewni to długookresową konkurencyjność w erze gospodarki cyfrowej, przy jednoczesnym odchodzeniu od technik wytwórczych, które zagrażają środowisku i nie wpisują się w ideę zrównoważonego rozwoju produkcji.
Jak na tym tle wygląda krajowa branża maszyn i urządzeń? Wdrażanie technologii, w których wykorzystuje się AI, znajduje się ciągle w powijakach – chociaż badania ankietowe potwierdzają, że zdecydowana większość polskich przedsiębiorców słyszała o AI, a także o korzyściach, jakie wiążą się ze stosowaniem tej technologii. Nie zmienia to faktu, że wiele firm nie bardzo wie, jak przełożyć te ogólne informacje na język praktycznych działań na swoim biznesowym podwórku.
Sztuczna inteligencja może znaleźć szerokie zastosowanie w przemyśle maszynowym – łącząc uczenie maszynowe (rozumiane jako zdolność do automatycznego rozpoznawania schematów w nieuporządkowanych zbiorach danych z czujników), a także kreatywność obliczeniową w celu projektowania nowych innowacyjnych rozwiązań dla procesów produkcyjnych i wytwarzanych wyrobów.
Analiza danych z czujników zainstalowanych na maszynach i urządzeniach, prowadzona w oparciu o algorytmy AI, pozwala określić wzorce funkcjonowania poszczególnych jednostek linii produkcyjnych i w ten sposób przewidzieć ryzyko awarii oraz potrzeby w zakresie konserwacji i remontów. Ułatwia to działania służb utrzymania ruchu oraz pozwala skrócić przestoje i wydłużyć żywotność sprzętu. Sztuczna inteligencja jest także wykorzystywana do kontroli jakości, gdzie może szybko i dokładnie wykrywać wady wyrobów, także te ukryte.
Ponadto zastosowanie algorytmów AI pozwala na optymalizację procesów produkcyjnych i biznesowych, w tym łańcucha zaopatrzenia, prognozowania popytu i planowania produkcji. W sumie: tworzy warunki do poprawy wydajności i efektywności procesów na każdym szczeblu oraz w każdym obszarze funkcjonowania firmy, z wymiernymi efektami finansowymi.
Dzięki AI producenci mogą gromadzić oraz analizować dane o klientach, ich potrzebach i preferencjach, a w konsekwencji przygotować spersonalizowaną ofertę rynkową. Istotne jest, że analizy danych dokonują się w czasie rzeczywistym – w ten sposób przedsiębiorcy są w stanie reagować szybko i trafnie na zmieniające się warunki produkcji oraz podejmować w tym zakresie bardziej świadome decyzje.
Wszystko to oznacza, że AI może być bardzo ważnym i wielokierunkowym czynnikiem budowania przewagi konkurencyjnej i mocnej pozycji rynkowej. Niewątpliwie sztuczna inteligencja ma potencjał do zrewolucjonizowania branży maszyn i urządzeń. Ważne jest tylko, aby zamierzenia w tym zakresie poprzedzone były gruntownym i solidnym audytem (który ma na celu zdefiniowanie wąskich gardeł w firmie), a wdrażane rozwiązania były niemal szyte na miarę – maksymalnie dostosowane do specyfiki działalności przedsiębiorstwa.
W istocie przedsiębiorcy zainteresowani wdrożeniem AI stają wobec bardzo zbliżonych problemów w sferze mentalnej, finansowej, technicznej i organizacyjnej. Właśnie z nimi musiały uporać się firmy, które zdecydowały się na cyfryzację, automatyzację i robotyzację procesów produkcyjnych i biznesowych.
Ci przedsiębiorcy, którzy zdołali pokonać trudności związane z tak daleko idącymi zmianami w funkcjonowaniu ich firm, z pewnością w zdecydowanej większości przypadków są zadowoleni z podjętych decyzji w tym zakresie. To, że warto było podjąć taki wysiłek i ryzyko inwestycyjne, potwierdza praktyka dnia codziennego.
Spodziewana poprawa koniunktury tworzyć będzie sprzyjające warunki do inwestowania w zaawansowane technologie. Nie można zbyt długo z tym zwlekać, ponieważ konkurencja nie śpi i z pewnością sięgnie po ten instrument budowania przewagi na rynku. Jeśli za tym głosem rozsądku pójdą przedsiębiorcy, którzy działają w obszarze przemysłu, budownictwa, transportu i rolnictwa, producenci maszyn i urządzeń powinni mieć pełne ręce roboty.
Przemysł maszynowy – trochę liczb i faktów
- Polska z udziałem w produkcji przemysłu europejskiego na poziomie 6% (co daje 6. miejsce w UE według danych Eurostatu z 2024 r.) nie należy do pierwszoplanowych wytwórców maszyn i urządzeń w Unii. W niektórych aspektach tego rynku odgrywa jednak zauważalną rolę.
- Polskie firmy często działają w obrębie początkowych faz łańcuchów wartości, na których wytwarzane są wyroby charakteryzujące się relatywnie niską wartością dodaną w przeliczeniu na jednostkę produkcji. Oczywiście istnieją wyjątki od tej reguły. Można więc wskazać przykłady firm, które zdołały umiejscowić się w średnich, a nawet górnych sferach łańcuchów wartości, co przekłada się na wyższe zyski i mocniejszą pozycję rynkową.
- Udział branży maszyn i urządzeń w strukturze produkcji sprzedanej przetwórstwa przemysłowego jest stosunkowo niewielki (3,5% w 2024 r.) – porównywalny z branżą komputerów, wyrobów elektronicznych i optycznych (3,0%), a znacznie mniejszy niż w przypadku dostaw środków spożywczych (20,5%), pojazdów samochodowych, przyczep i naczep oraz pozostałego sprzętu transportowego (łącznie 13,4%), a także koksu i produktów rafinacji ropy naftowej (12,9%). Odzwierciedla to wciąż relatywnie niskie na tle większości innych państw UE nakłady Polski na działalność badawczo-rozwojową (1,56% PKB wobec średniej dla UE na poziomie 2,25% według danych Eurostatu z 2023 r.), a także zaangażowanie w taką działalność polskich firm.
- W ramach branży maszynowej (PKD 28) w Polsce działa około 6 tys. podmiotów. Ich zdecydowana większość to firmy małe, które zatrudniają nie więcej niż 9 osób. Firm średnich (o zatrudnieniu do 250 osób) jest około 0,5 tys., a podmiotów dużych (powyżej 250 osób) – mniej niż 100. Wizytówkę branży tworzą takie renomowane przedsiębiorstwa, jak Grupa Famur (maszyny i urządzenia dla górnictwa podziemnego i odkrywkowego oraz wydobywania ropy i gazu ziemnego), Grupa Alstom Polska (tabor szynowy i urządzenia energetyczne), CNH Industrial Polska, Pronar, John Deer (obie firmy wytwarzają maszyny i urządzenia dla rolnictwa), Rafamet, Famot, Avia (obrabiarki) czy Grupa Cantoni (silniki elektryczne i rozwiązania napędowe).
- Producenci maszyn i urządzeń wytwarzają 3,6% wartości dodanej brutto, która powstaje w polskiej gospodarce (dane GUS z 2023 r.). Wiele branż przetwórstwa wnosi jednak większy wkład w kreowanie wartości dodanej brutto, w tym: produkcja artykułów spożywczych (10,3%), produkcja wyrobów z metalu (8,4%), produkcja pojazdów samochodowych, przyczep i naczep oraz pozostałego sprzętu transportowego (6,8%), a także produkcja wyrobów z gumy i tworzyw sztucznych (5,9%).
- Przemysł maszynowy jest jednym z ważniejszych w skali kraju źródeł miejsc pracy – w styczniu 2025 r. zatrudnienie w nim znalazło w sumie 125 tys. osób, czyli 5,2% ogółu pracujących w sektorze przedsiębiorstw w przetwórstwie przemysłowym. Pod tym względem maszynówka ustępuje innym branżom przetwórstwa przemysłowego, w szczególności takim, jak produkcja: artykułów spożywczych (16,5%), wyrobów z metali (12,5%) oraz wyrobów z gumy i tworzyw sztucznych (9,2%). W 2024 r. liczba pracujących przy produkcji maszyn i urządzeń zmniejszyła się o 5 tys. osób. Przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto w branży maszyn i urządzeń w grudniu 2024 r. wynosiło 7514,30 zł, a więc było zbliżone do średniej dla całego przetwórstwa przemysłowego (7300,60 zł).
- Strukturę asortymentową produkcji maszynowej w Polsce ilustrują poniższe dane GUS, z których wynika, że w 2024 r. nastąpił spadek produkcji wielu ważnych wyrobów branży
- Wydajność pracy mierzona wartością dodaną brutto na 1 zatrudnionego w branży maszyn i urządzeń w 2023 r. wyniosła 223 tys. zł, czyli była niemal identyczna jak średnia dla przetwórstwa przemysłowego (226,1 tys. zł).
- Roczne zużycie energii elektrycznej na 1 zatrudnionego w branży maszyn i urządzeń w 2023 r. wynosiło 14,7 MWh i było przeszło dwukrotnie niższe w porównaniu ze średnią dla przetwórstwa (32,1 MWh).
- Nakłady wewnętrzne na działalność badawczo-rozwojową w branży maszyn i urządzeń w 2023 r. wyniosły łącznie 1,33 mld zł, co stanowiło 11,1% wszystkich tego rodzaju nakładów w przetwórstwie. Pod tym względem maszynówka plasuje się w ścisłej czołówce przetwórstwa, ustępując jedynie producentom pojazdów samochodowych, przyczep i naczep (12,7%).